Witajcie w nietypowym artykule, który (mam taką nadzieję) pomoże Wam w pierwszych biegowych krokach. Dziś wywiad z Grzegorzem Łuczko- ultramaratończykiem, naczelnym bloga PK4.pl oraz właścicielem popularnego sklepu dla biegaczy Natural Born Runners. Poczynania Grześka śledzę od bardzo dawna i jestem fanem jego bloga. Na PK4.pl znajdowałem bardzo ciekawe porady i relacje z imprez jeszcze kilka lat temu, gdy moja przygoda z bieganiem dopiero nabierała rumieńców. Zobaczcie sami:
Witaj Grzegorz. Wielu z naszych czytelników polega na doświadczeniach osób, które mają już za sobą najtrudniejsze chwile w bieganiu, czyli pierwsze tygodnie i miesiące wysiłku fizycznego. Powiedz, jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem? Co skłoniło Cię do pierwszego treningu?
Zacząłem w dość nietypowy sposób, bo od przejście pieszo wyspy Wolin dookoła. To jakieś 80 kilometrów. Nudziliśmy się któregoś dnia z kolegą i ktoś wpadł na ten szalony pomysł, nie mam pojęcia co nam strzeliło do głowy! Mieliśmy po 18 lat, zero doświadczenia w turystyce górskiej, marszach, nie mówiąc już o bieganiu. Nasza odyseja skończyła się po ponad 30 godzinach, udało nam się! W wielkim bólu, ale jednak udało. Później do głowy wpadały nam kolejne pomysły, kolega zaczął biegać, aby lepiej się przygotować do naszych szaleństw.
No i co tu dużo mówić, zainspirował mnie. Damian po kilku tygodniach odpuścił, a ja? A ja biegam do tej pory. Mniej lub bardziej regularnie od 8 lat.
Czytelnicy Twojego bloga PK4.pl wiedzą, że Twoją pasją są rajdy przygodowe i ultramaratony. Takie imprezy wymagają z pewnością ogromnej ilości treningów. Jak myślisz, ile czasu zajęłoby osobie zaczynającej dopiero bieganie, przygotowanie się chociażby do maratonu?
Rozmawiałem wczoraj ze znajomym, powiedziałem, że startuję w biegach na 100 kilometrów, zrobił wielkie oczy… Tylko, że w tych wszystkich rajdach przygodowych czy ultramaratonach nie trzeba biec od startu do mety, wiele osób pokonuje takie trasy tylko maszerując. To też jest wyczyn, ale to inna para kaloszy niż nieustanny bieg przez 100 kilometrów.
Aby przygotować się do pokonania 100 kilometrów pieszo czy 200 kilometrowej trasy na rajdzie przygodowym (bieganie, rower, kajaki, rolki itp.) wcale nie trzeba trenować wielu lat. To kwestia kilku miesięcy solidnych treningów. A maraton? Dużo zależy od predyspozycji, ale myślę, że przy rozsądnym treningu, startując zupełnie od zera, można pokonać ten dystans po, powiedzmy, 6 miesiącach biegania. Z tymże tutaj trzeba być naprawdę ostrożnym, asfalt nie zna litości dla naszych stawów.
Czy początkujący biegacz powinien korzystać z planów treningowych, czy może biegać samodzielnie na dystansach, które jemu odpowiadają i z intensywnością dostosowaną do jego wydolności?
Nie jestem trenerem, ale moim zdaniem wszystko zależy od tego czego taki początkujący biegacz oczekuje do biegania? Jeśli kogoś nie kręcą starty w zawodach, łamanie życiówek, to bieganie według planu może go tylko zmęczyć, sprawić, że bieganie przestanie być frajdą. Myślę, że na początku nie powinniśmy wymagać od siebie zbyt wiele, biegajmy tak, jak chcemy. Z zastrzeżeniem, że aby bieganie miało sens musi być systematyczne.
Czy mógłbyś podać naszym czytelnikom taki zestaw niezbędnych rzeczy, które kazdy początkujący biegacz powinien mieć, by móc wygodnie i efektywnie rozpocząć swoją przygodę z bieganiem? Elementy garderoby, odżywki, sprzęt elektroniczny?
Zacznę od tego elementu, który moim zdaniem nie jest potrzebny ? odżywki. Na początek zrównoważona dieta wystarczy. Jasne jeśli złapiesz bakcyla i zaczniesz biegać grubo ponad 100 kilometrów na tydzień, to wtedy zastanów się jak możesz przyspieszyć regenerację swojego organizmu, ale na początek po prostu zdrowo się odżywiaj!
Jeśli ktoś zaczyna latem, to ma ułatwione zadanie, będą potrzebne przede wszystkim dobre buty (to wydatek rzędu 300-350zł). Przydadzą się również dobre spodenki, koszulka i czapka z daszkiem (razem 200-250zł). Może to, co teraz powiem nie będzie leżało w moim interesie (jako właściciela sklepu dla biegaczy), ale oprócz butów naprawdę można biegać we wszystkim! Z jednym zastrzeżeniem, jeśli ktoś spróbuje dobrego sprzętu, który zaprojektowany został dla biegaczy, to już nie będzie chciał wracać do tego ?wszystkiego?. Bardzo szybko przyzwyczajamy się do wygody.
Jak wiemy, jednym z największych problemów z jakimi borykają się początkujący biegacze jest brak motywacji albo zrezygnowanie po kilku dniach lub tygodniach biegania. Masz jakąś uniwersalną receptę dla tych osób?
Trudna sprawa. Ja dość szybko złapałem bakcyla. Przyznam się, że trudno mi radzić komuś dla kogo bieganie nie znaczy tyle, co dla mnie. Był taki czas, że miałem problemy z motywacją, robiłem sobie przerwy od biegania na kilka tygodni, nawet miesięcy. Ale zawsze wracałem, to było silniejsze ode mnie. Z tymże ja zawsze miałem gdzieś na horyzoncie jakiś cel w postaci startu w zawodach. Myślę, że to jest jakiś sposób ? ustawić sobie cel i dążyć do niego. Na początek niech to będzie 30 minut biegu. Później godzina. Start w lokalnych zawodach na 5 kilometrów. Później 10, a kiedyś maraton. Bieganie jedynie dla przyjemności, czy zdrowia będzie miało problem, aby się obronić przed niesystematycznością w dłuższej perspektywie. Widmo celu na horyzoncie jest strasznie motywujące.
Ok. Wyobraź sobie taką scenę. Przygotowujesz się do półmaratonu, który odbędzie się za pół roku. Wstajesz o 5 rano, by trenować. Za oknem leje, wiatr przewraca drzewa, a Twoje ulubione legginsy są w praniu. Jak zmuszasz się do wyjścia na trening?
Nie zmuszam. Jestem zdania, że nie o to tutaj chodzi. Jest coś takiego patetycznego w tym wstawaniu o 5 rano, gdy leje deszcz, albo trwa śnieżna zadymka, w tym wychodzeniu na trening mimo przeciwności losu. OK, można poczuć się twardzielem, ale jeśli zmuszasz się do czegoś, to po jakimś czasie wychodzi Ci to bokiem. Odpuść, może bieganie nie jest dla Ciebie? Jasne, że są takie momenty, w których trzeba zacisnąć zęby, patrzysz w okno, a tam leje, masz podły dzień, ale postawiłeś sobie ambitny cel. Wychodzisz więc w tę ulewę, robisz swoje, wracasz i… i jesteś cholernie zadowolony z siebie. Ale takie momenty nie mogą stać się codziennością! Spalisz się jak zapałka.
To trudna sztuka ? znaleźć tę równowagę pomiędzy zaciskaniem zębów, robieniem czegoś wbrew własnemu lenistwu, a robieniem czegoś wbrew sobie. Czasem lepiej odpuścić. Kiedy to zrobić? W tym właśnie sęk, dla mnie bieganie zawsze było czymś więcej niż tylko przebieraniem nogami. Pokonując te małe trudności każdego dnia, podczas treningów czy zawodów poznajesz siebie. Jakkolwiek banalnie to brzmi, tak właśnie jest. Przychodzi taki moment, że wiesz kiedy odpuścić, a kiedy zacisnąć zęby. Bieganie ma sprawiać frajdę, myślę, że o to w tym wszystkim chodzi.
Wiele osób rozpoczyna przygodę z bieganiem, by pozbyć się brzucha, schudnąć lub po prostu wrócić do formy sprzed lat. Kontuzje to problem z którym boryka się większość początkujących. Podaj trzy najważniejsze wg Ciebie sposoby na ich unikanie.
Temat na czasie dla mnie, bo właśnie borykam się z nieprzyjemną kontuzją. A zasady? 1. Unikać asfaltu, starać się biegać po miękkich nawierzchniach. 2. Znać swoje ograniczenia. To trudna sprawa bo po tych wszystkich latach nadal popełniam głupie błędy, za bardzo chcę, zbyt mocno obciążam swój organizm. A tak nie można, OK, nic się nie stanie raz, drugi i trzeci, ale za czwartym razem już tak. Organizm dużo wytrzyma, ale w końcu nie da rady. Trzeba uważać na niego. 3. Profilaktyka. Rozciąganie po treningu, odpowiedni odpoczynek itp. To są takie rzeczy, o których zapomina się na co dzień, bo przecież przyjemniej jest przebiec więcej kilometrów niż porobić gimnastykę siłową czy się porozciągać. W dłuższej perspektywie te zaniedbania wychodzą, sam jestem na to żywym przykładem.
Jeśli komuś marzy się przebiegnięcie w przyszłości maratonu, to czy powinien od razu przygotowywać się do tak długiego biegu, czy może wybrać krótszy dystans na początek?
Zaczynałem dość wcześnie, bo w wieku 18 czy 19 lat startowałem w maratonach na 100 kilometrów, wiele osób powtarzało mi wtedy, że powinienem skupić się na krótszych biegach (nie biegałem tych setek, ale nawet pokonanie takiego dystansu marszem, czy z czasem marszobiegiem było cholernie kasujące dla organizmu), kiwałem głową ze zrozumieniem, ale… ja nigdy nie lubiłem biegać! Nie kręciło mnie urywanie sekund, gonitwa za życiówkami. Zawsze ciągnęło mnie do ultra, do dalej, dłużej… Jeśli ktoś nie ma ambicji robienia jakichś super wyników, to niech przygotowuje się od razu do maratonu, skoro to jego marzenie. Wychodzę z założenia, że bieganie to jest przyjemność, nasze hobby, dla niektórych pasja. Jeśli mamy się do czegoś zmuszać, to na cholerę nam takie hobby?
Czy podczas przygotowań do długich imprez biegowych trenujesz siłowo? Może spędzasz trochę czasu na basenie lub jeżdżąc rowerem? Co myślisz o urozmaicaniu treningów?
Jasne, przygotowując się do startów w rajdach przygodowych muszę trenować różne dyscypliny. W dłuższej perspektywie wychodzi mi to na zdrowie, mniej obciążam swój aparat ruchu, a poza tym zmiany dyscypliny pozwalają utrzymać mi zainteresowanie treningiem, nie czuję znużenia jedną dyscypliną. Siłownie omijam szerokim łukiem, niestety z lenistwa. Myślę, że to fajne miejsce, żeby przygotować swój organizm do dużych obciążeń.
Bieżnia na siłowni, czy las?
Oj las, las! Zdecydowanie las. Każda pora roku ma swoje uroki, uwielbiam skrzypiący śnieg zimą, niesamowitą zieleń wiosną, przyjemne ciepło latem i las mieniący się tysiącem kolorów jesienią. Nie zamieniłbym tego na bieżnie.
Trening samemu czy z partnerem?
Treningi z innymi ludźmi są super! Fajnie działają jako motywator. Jeśli więc ktoś ma taką możliwość, to niech korzysta. Ja przez wiele lat biegałem sam ? co mi akurat odpowiada. Ale ilekroć mam tylko możliwość pobiegać z kimś, staram się korzystać. Inaczej wygląda sprawa w przypadku specjalistycznych treningów, jeśli masz zrobić określony trening w założonym przez siebie tempie, to lepiej wykonać go samemu.
Mam do Ciebie nieco przewrotne pytanie. Prowadzisz sklep dla biegaczy Natural Born Runners. Czy uważasz, że początkujący biegacz może bezpiecznie kupić buty przez internet? Co z rozmiarówką, dopasowaniem typu stopy?
Jest duża szansa, że mu się uda, zwłaszcza jeśli zgłosi się do mnie po poradę ? nie, nie uważam się za alfa i omegę, ale jeśli ktoś poda mi dokładne wymiary stopy i garść informacji o sobie, to jestem w stanie dobrać mu odpowiednie buty. Co znaczy odpowiednie? Dobrze dopasowane jeśli chodzi o rozmiar i potrzeby danego biegacza. Sklep internetowy to dobra propozycja dla tych biegaczy, którzy nie mają w pobliżu żadnego sklepu stacjonarnego, albo takich, którzy mają już swoje ulubione modele.
Wielkie dzięki za wywiad i do zobaczenia na PK4
Najnowsze komentarze